niedziela, 10 lipca 2016

Zanim się pojawiłeś...

Kiedy zrobiło się o tej książce głośno, zastanawiałam się, czym ludzie się tak zachwycają. Popularność książki Jojo Moyes odrzucała mnie. Aż któregoś pięknego dnia moja koleżanka pojechała do kina i po powrocie nie mogła przestać opowiadać o wspaniałości tego filmu. Wtedy postanowiłam, że przeczytam tę książkę. Muszę wiedzieć, o co ten cały szum.


Jojo Moyes | Zanim się pojawiłeś | Wydawnictwo Świat Książki | 382 strony

      W życiu każdego z nas jest moment, kiedy wszystko przewraca się do góry nogami, kiedy musimy opuścić naszą strefę komfortu i zacząć żyć zupełnie inaczej, ponieważ nagle pojawia się sytuacja bez wyjścia. 
Louisa Clark od lat pracowała w kawiarni niedaleko swojego rodzinnego domu, spotykała się z chłopakiem od siedmiu lat i wydawało jej się, że wszystko jest na swoim miejscu. Aż pewnego dnia otrzymała wymówienie. Kawiarnia przestała istnieć, a ona nagle musiała zacząć zastanawiać się nad nowym źródłem dochodu. W końcu ma dwadzieścia siedem lat i musi zarabiać, musi pomagać rodzicom. Kiedy jej chłopak znajduje ogłoszenie o pracy, w charakterze opiekunki dla niepełnosprawnego, Lou nie zapatruje się na nią z nadzieją. Nie ma doświadczenia w takiej pracy, więc marne szanse, że dostanie posadę. Jak się później okaże, cała sytuacja jest dziwniejsza niż główna bohaterka mogła przypuszczać, a życie jeszcze nie raz ją zaskoczy.


Louisa jest jedną z tych dziwnych bohaterek - ma swój specyficzny styl ubierania się, nie potrzebuje nieskończonej liczby przyjaciół, spotyka się z chłopakiem i sama siebie przekonuje, że to dla niej najlepsze. Sama zamyka sobie świat przed nosem. Nie chce wyprowadzać się z rodzinnego miasta mimo niewielu możliwości rozwoju na miejscu. Wszystko to dzieje się nie bez powodu. Jej światopogląd będzie musiał się niemal całkowicie zmienić, kiedy na jej drodze pojawi się Will. Młody, niepełnosprawny i niesympatyczny gość, którym będzie próbowała się opiekować, a którego sytuacja tylko z pozoru jest jasna i przewidywalna. Dziewczyna powoli będzie składać historię swojego podopiecznego ze szczątków rozmów i relacji rodziny. Kiedy uda jej się do niego dotrzeć, okaże się, że korzyści z tej znajomości są obopólne.
Sparaliżowany chłopak pomoże Lou spojrzeć na siebie z innej strony i być może nieco zmieni jej podejście do życia i przyszłości. Wiele będzie musiało się zmienić i nie wszystko będzie łatwe i przyjemne. 

Ta historia złamała mi serce. Po tym, jak skończyłam czytanie, płakałam dobre kilka minut, ciężko powiedzieć, nad czym konkretnie. To jedna z tych opowieści, która niby dąży do nieuniknionego zakończenia, a i tak czytelnik może być nieco rozczarowany, że właśnie tak to wszystko musiało się potoczyć. Ja przynajmniej miałam takie odczucia. Cały czas spodziewałam się oczywistego, ale wciąż miałam nadzieję, na moment zaskoczenia.

Choć opowieść może wydawać się banalna, ja tak do niej nie podchodzę. Podoba mi się konstrukcja bohaterów i całej historii. Autorka pozwala nam poznać losy Lou i Willa, a dzięki temu możemy ocenić ich postępowanie według własnego uznania. Ciężko jest ich oceniać za ich decyzje, znając kontekst i prognozy na przyszłość, co nie umniejsza mojego żalu z powodu rozwiązania sytuacji. 
Bardzo polecam tę książkę, ponieważ daje możliwość wyobrażenia sobie sytuacji, w której próżno szukać pozytywów, a przez to pozwolić sobie na refleksje nad swoim życiem. W końcu każdy z nas na coś narzeka. Może dzięki historii Willa, znajdzie się powód do radości, bo przecież są ludzie, którzy mają o wiele gorsze życie, wbrew wszystkiemu. Sam przypadek jednego z głównych bohaterów - porażenie czterokończynowe, nie jest fikcją autorki, tacy ludzie na świecie istnieją, dzięki czemu opowieść nabiera wiarygodności. Sama sytuacja materialna bohatera może budzić pewne kontrowersje, ale spójrzmy na to w ten sposób - pieniądze nie zawsze wszystko załatwią. Jeżeli coś jest nieosiągalne, żadna suma na koncie tego nie zmieni. I właśnie Will jest tego najlepszym przykładem.

Książka, jak dla mnie, dobra i godna polecenia. 

7/10