Po raz kolejny przychodzę do Was z recenzją książki, która nie była w planach, nawet o niej nie wspomniałam słówkiem, ale no cóż...Tak właśnie przeczytałam kolejny tom o przygodach Maggie O'Dell, a więc kolejną książkę Alex Kavy.
Alex Kava| Mroczny trop (seria Maggie O'Dell tom 12)| wydawnictwo Harlequin Enterprises| stron 320| ocena 3,7/5.
Maggie O'Dell po raz kolejny zostaje wyznaczona przez swojego szefa do pracy przy specyficznej zbrodni. Z nurtu rzeki Potomac wyłowione zostają zwłoki topielca. Bynajmniej jednak przyczyną śmierci nie było utonięcie. Jego tatuaż, a także liczne ugryzienia dość egzotycznych owadów dają agentce FBI do myślenia. Czyżby miała do czynienia z kolejnym psychopatą, seryjnym mordercą?
Tymczasem znany czytelnikom z poprzedniego tomu Ryder Creed, treser psów poszukiwawczych dostaje zlecenie - ma odnaleźć na statku ładunek narkotyków. Tymczasem natrafia na zupełnie inne znalezisko, nie mniej przerażające...
Po raz kolejny z wielką przyjemnością sięgnęłam po książkę pani Kavy. Maggie O'Dell przez te wszystkie lata stała się mi bliska jak przyjaciółka i chętnie czytam o jej przygodach. Tym razem jednak to nie ona była główną opowiadającą. Owszem były fragmenty ukazane z jej perspektywy, ale równie często do głosu dochodził Creed, a także inni bohaterowie. O dziwo nie przeszkadzało mi to w ogóle (chyba Martin mnie przyzwyczaił). Pomimo dwóch różnych spraw, w jakich biorą udział główni bohaterowie (Creed i O'Dell), ich ścieżki znowu się skrzyżują. Czy ich relacja się rozwinie?
O dziwo na nowo pojawia się także Ben, którego kojarzyć można z zabójczym wirusem ebola, który to królował w jednym z tomów historii. Czy tamto uczucie może na nowo ożyć?
Jest jedna rzecz, która mnie w tej książce zawiodła. Liczba stron... No dobra, bardziej chodzi o to, że gdyby książka była dłuższa, autorka mogłaby spokojnie wszystko rozwinąć tak, jakbym się tego po niej spodziewała. W tym przypadku sprawa, nad którą zaczyna pracować Maggie jest ledwie liźnięta i za chwilę mamy jej rozwiązanie. Zabrakło mi tu tego dreszczyku emocji przy kolejnych ofiarach i odgadywaniu zagadek. Być może jednak stało się tak, że do głosu doszedł Creed i to on nieco przyćmił główną bohaterkę. Szkoda, że nie mogli zostać potraktowani na równi. Chciałabym rozwinięcia wątku O'Dell.
Poza tym, jak zawsze świetnie się czytało. Książka przyjemna w odbiorze, szczególnie na zimowe wieczory. Można ją połknąć w kilka godzin...
Czekam z niecierpliwością na kolejny tom serii, bo ciekawość mnie zżera, co też dalej wymyśli autorka. Mam nadzieję, że do następnej części nie będę się przyczepiać.
Co się tyczy innych książek, które teraz czytam: jestem w trakcie Endgame, Okruchów śmierci i Nawałnicy mieczy. Zapowiadana wcześniej Kolaborantka poszła na razie w odstawkę. Mam nadzieję, że w następnym poście będę mogła powiedzieć Wam kilka słów na temat tak wyczekiwanego przeze mnie Endgame. See you soon.
*zdjęcie okładki pochodzi ze strony lubimyczytac.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz