niedziela, 24 listopada 2013

Mechaniczna Księżniczka

Tak długo na to czekałam, żeby podzielić się moimi odczuciami na temat tej książki.
Wreszcie mogę to zrobić.



Tytuł: Mechaniczna Księżniczka
Autor: Cassandra Clare
Wydawca: wydawnictwo MAG
Liczba stron: 400

Opis wydawcy:
Mroczna sieć zaczyna się zaciskać wokół Nocnych Łowców z Instytutu Londyńskiego. Mortmain planuje wykorzystać swoje Piekielne Maszyny, armię bezlitosnych automatów, żeby zniszczyć Nocnych Łowców. Potrzebuje jeszcze tylko ostatniego elementu, żeby zrealizować swój plan. Potrzebuje Tessy Gray, Charlotte Branwell, szefowa Instytutu Londyńskiego, rozpaczliwie stara się znaleźć Mortmaina, zanim ten zaatakuje. Ale kiedy Mortmain porywa Tessę, chłopcy, którzy roszczą sobie równe prawa do jej serca, Jem i Will, zrobią wszystko, żeby ją uratować. Bo choć Tessa i Jem są zaręczeni, Will jest zakochany w niej jak zawsze.


Moja opinia:
Jest to bardzo dobre zakończenie trylogii.
Książka od samego początku zaskakuje. Pierwsze rozdziały to taki powrót do przeszłości i przypomnienie Willa i Jema z początków znajomości, a także powrót do jeszcze jednej sytuacji z przeszłości, ale nie będę zdradzać, o co chodzi.
Czytając Mechaniczną Księżniczkę na zmianę śmiałam się i płakałam. Ponadto przechodziłam od szoku do załamania. Wszystko dzieje się tak różnie od moich wyobrażeń o tej części. Ale dzięki temu historia jest piękna i nie nudzi. Nie jest oczywista.
W tej części jeszcze bardziej pokochałam Jema. Jeszcze bardziej podziwiałam Willa i Tessę. Magnus pojawia się bardzo pozytywnie. Myślę, że jest to wizerunek nieco inny od znanego czytelnikom Darów Anioła
Zaskakuje prawda, którą Tessa o sobie poznaje. I miłość. Nie tylko pomiędzy Jemem, Willem i Tessą, ale także nowe, budzące się dopiero uczucia.
Wszystko jest na swój sposób piękne i smutne.
Nie będę zdradzać czy zakończenie jest szczęśliwe, czy nie.
Powiem szczerze, że odkąd przeczytałam książkę w nieoficjalnym tłumaczeniu, wciąż wewnętrznie ją przeżywam. Teraz jedynie nieco odświeżyłam to wszystko czytając ją po raz drugi wreszcie ze swojego, prywatnego egzemplarza.

Cenię panią Clare za to, jakie uczucia potrafi we mnie wzbudzić.
Po przeczytaniu niektórych rozdziałów zalewałam się łzami i starałam jakoś "się ogarnąć". Rzadko zdarza się, żeby książka aż tak mocno na mnie wpływała. Z tego oczywiście powodu jeszcze bardziej chylę czoła autorce i z lękiem czekam na ostatnią część Darów Anioła. Wewnętrznie czuję, że będzie to cios prosto w serce, ale może nie nastawiajmy się.

Co się tyczy Mechanicznej Księżniczki, jeżeli ktoś był zachwycony dwiema poprzednimi, ta NA PEWNO nie zawiedzie. 
Żal trochę żegnać się z bohaterami, choć nie wszystkimi. Z innymi jednak bezpowrotnie.

Książkę oceniam na 5/5 - za całokształt.

Dla chętnych lubimyczytac.pl

Mój facebook KLIK

Także mój profil na lubimy czytać, gdyby ktoś był zainteresowany moją opinią o książkach, które przeczytałam, ale nie mówię o nich na blogu   KLIK




wtorek, 19 listopada 2013

Niezgodna

Witam Kochani!
Jeżeli ktoś śledzi mnie na fb wiedział, że ostatnio w moje czytelnicze ręce wpadła Niezgodna.
Mimo kilku niepochlebnych opinii (opierających się głównie na porównaniu do Igrzysk śmierci, których nie czytałam) i tak postanowiłam zaryzykować i czytać.
Tak też przeczytałam tom pierwszy i drugi.






Tytuł: Niezgodna i Zbuntowana
Autor: Veronica Roth
Wydawca: Amber
Liczba stron: 352 + 368

Opis wydawcy:
W dystopijnym Chicago w świecie Beatrice Prior społeczność jest podzielona na pięć odłamów, każda kształcąca konkretną cechę – Prawość (szczerość), Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwagę), Serdeczność (spokój, pokojowe nastawienie) i Erudycja (inteligencję). W wyznaczony dzień każdego roku wszyscy szesnastolatkowie muszą wybrać odłam Chicago, któremu poświęcą się na resztę swojego życia. Beatrice wybiera między pozostaniem z rodziną, a byciem sobą – nie może mieć tych dwóch rzeczy naraz. Więc dokonuje wyboru, który zadziwia wszystkich, nawet ją samą.

Podczas bardzo burzliwego wprowadzenia, Beatrice przemianowuje się na Tris i walczy o to, aby dowiedzieć się, kto naprawdę jest jej przyjacielem – i rozpoczyna romans z czasem fascynującym, a czasem doprowadzającym do białej gorączki chłopakiem, który dopasowuje się do ścieżki życiowej, którą obrała. Tris kryje także pewien sekret, taki, który ukrywa przed wszystkimi, gdyż została ostrzeżona, że jego ujawnienie może oznaczać śmierć. Odkrywa rosnący w siłę konflikt, który może zagrażać odkryciem stworzonej przez nią samą idealnej społeczności, w której żyje. Tris dowiaduje się również, że jej tajemnica może pomóc tym, których kocha… lub zniszczyć ją samą.

Moja opinia:
Do sięgnięcia po książkę zachęcił mnie zwiastun filmu na jej podstawie, na który natrafiłam przypadkiem. Po jego obejrzeniu postanowiłam jak najszybciej poznać pierwowzór.
Książka nie zawiodła mnie już od pierwszej strony. Od razu wiedziałam, że przypadnie mi do gustu, bo odkąd wzięłam ją w rękę, nie chciałam odkładać, aż skończę.
Beatrice - główna bohaterka ma szesnaście lat i staje przed swoim życiowym wyborem.
Do tej pory żyła jako Altruistka, ale wewnętrznie zdaje sobie sprawę, że nie do końca jest w tym wcieleniu sobą. Po testach przynależności, postanawia pójść za głosem wewnętrznym i stać się Nieustraszoną.
Od tej pory życie nie będzie jej głaskać po włosach, a bohaterka nieraz poczuje bezsilność i ciężar swojej decyzji. W walce o przetrwanie towarzyszą jej przyjaciele, co czasem też komplikuje sytuację, ale nie zagłębiajmy się w szczegóły.
Część pierwsza kończy się emocjonująco, więc sięgnęłam po tom drugi Zbuntowaną.

Zbuntowana zaczyna się właściwie tu, gdzie skończyła się Niezgodna - lubię takie chwyty :)
I tu znów napięcie, napięcie i jeszcze raz napięcie.
Uwierzcie mi, książka musi mnie wciągnąć, żebym zarwała noc, a przez te dwie dzisiaj ledwo żyję.
Tris daje popalić swoją bezmyślnością czy też lekkomyślnością i doprowadza do szału Thobiasa niemal na każdym kroku.
Wszystko to prowadzi do ostatecznego rozwiązania, więc nie można jej zarzucić, że działa na próżno. 
Ogromny plus za to, że napięcie nie opuszcza do ostatniego zdania(!).
Ale osobiście nie wiem, co mam ze sobą zrobić, bo premiera trzeciej części jest w bliżej nieokreślonym terminie.

Jako całość, obie części oceniam jako bardzo dobre - 5/5
Język nieskomplikowany, więc lekko się czyta.
Fabuła wciągająca.
Akcja + wątek miłosny (nie jest przeważający).

Dla ciekawskich lubimyczytac.pl
Tam też można kupić książki.

Zapraszam na mojego facebooka KLIK

Co prawda mam długaśną listę książek, które absolutnie chcę przeczytać, ale postanowiłam właśnie przekonać się czy Niezgodna i Igrzyska śmierci są naprawdę tak do siebie podobne. 
Zanim jednak o tym tutaj napiszę, pierwsza w kolejności będzie Mechaniczna Księżniczka, której premiery wyczekiwałam z utęsknieniem. 
Możecie spodziewać się jej recenzji w najbliższych dniach.

A teraz pozdrawiam i całuję :*:*

środa, 13 listopada 2013

Trylogia czasu.

Wiem, że przy ostatnim wpisie wspominałam o zupełnie innej książce, ale ta trylogia trafiła w moje ręce całkiem przypadkiem i wyjęła z życia jakieś dwie doby.
Tak mnie wciągnęła, że nie odpuściłam aż do ostatniej strony trzeciej części.






Tytuł: Trylogia czasu: Czerwień Rubinu; Błękit Szafiru, Zieleń Szmaragdu
Autor: Kerstin Gier
Wydawca: Egmont Polska
Liczba stron: 344 + 364 +360 = 1068

Opis wydawcy:

Trylogia Czasu jest tak wciągająca, że w zasadzie należałoby powiedzieć: «wsysa»; jest dowcipna, a zarazem totalnie romantyczna. Pewnego dnia szesnastoletnia Gwen odkrywa, że jest posiadaczką genu podróży w czasie – niespodziewanie przemieszcza się o sto lat wstecz. Okazuje się, że nie jest jedynym podróżnikiem - istnieje całe tajne bractwo, zajmujące się kontrolą dwunastu podróżników w czasie – Gwen jest ostatnim z nich. Szybko odkrywa, że jedenastym jest bardzo atrakcyjny dziewiętnastolatek: Gideon. Ale zakochiwanie się nie jest takie proste gdy się skacze tam i z powrotem w czasie i gdy trzeba wypełnić niebezpieczną misję w XVIII. wieku.

Moja opinia:

Uff, ta liczba stron dopiero teraz do mnie dotarła i robi wrażenie. Już wiem, dlaczego moje oczy zaczęły się buntować.
Trylogia ta jest utrzymana w klimatach znanych czytelnikom choćby ze Zmierzchu czy Darów Anioła. NIE JEST to porównanie, dlatego że każda z tych serii ma swój własny świat i ich autorki miały zupełnie różne pomysły.
Do rzeczy. Tematem głównym jest nagłe odkrycie głównej bohaterki, o mało wdzięcznym imieniu Gwendolyn, że posiada gen pozwalający jej podróżować w przeszłość. Jest to jednak dla niej spore zaskoczenie, gdyż to nie ona, a jej kuzynka miała posiadać ową zdolność. W związku z tym bohaterka nie jest do tych podróży w ogóle przygotowana (nie zna XVIII - sto wiecznej etykiety, nie zna biegle francuskiego czy niemieckiego, nie umie tańczyć menueta, itp.). Posiada za to ciekawą zdolność - widzi zmarłych, a dokładnie duchy, które nie odeszły z ziemi, demony ukrywające się w gargulca i wszelkich tego typu  "przyjemniaczków". Czyni ją to swego rodzaju dziwaczką wśród rodziny i znajomych, choć w niejednej sytuacji uratuje jej to skórę. 
Główna bohaterka jest dość sympatyczną szesnastolatką, nieco impulsywną i w pewnych momentach rozchwianą emocjonalnie, ale za to budzi w czytelniku pozytywne emocje. 
Jej kontakty z zaświatami momentami są wręcz komiczne, co uważam za plus całej historii.
Zaraz obok podróży w czasie jest oczywiście wątek miłosny, bardziej rozbudowany w drugiej części trylogii, który oczywiście również zachęca do kontynuowania lektury. Człowiek się głowi, co z tego wszystkiego wyniknie. Pominę tylko fakt, że całość rozwija się na przestrzeni jakichś 2/3 tygodni.

Coś co bardzo mi się spodobało i sprawiło, że "łykałam" jedną książkę za drugą, był fakt, że druga i trzecia część rozpoczynały się praktycznie w tym momencie, w którym zakończyła się poprzednia. Daje to wrażenie ciągłości i nie pozwala na dłuższe zwlekanie z dalszym czytaniem.

Podsumowując: trylogia z ciekawym motywem przewodnim (o ile można to tak nazwać), pisana łatwym językiem, nawet z odrobiną humoru.
Polecam wszystkim wielbicielom fantastyki i historii miłośnych.

Trylogię oceniam na 5/5.

Książka na lubimyczytac.pl, gdzie można też znaleźć księgarnie mające książkę w sprzedaży 
 KLIK 

Zapraszam również na mojego facebooka


Jeśli chcecie mi coś polecić, chętnie się o tym dowiem.
Do następnego razu. Buziaki :*:*




czwartek, 7 listopada 2013

Malowany Człowiek Księga I

Witam po długiej przerwie!
Nie mogłam się jednak powstrzymać przed czytaniem innych rzeczy, więc wróciłam do Darów Anioła. Trochę pod wpływem filmu, żeby poprawić sobie po nim "smak".
Wreszcie jednak zebrałam siły i postanowiłam skończyć książkę, którą miałam okazję czytać pierwszy raz, a nie... piąty.
Tak też powróciłam do Malowanego Człowieka. Nie pamiętam czy w ogóle wspominałam, że to czytam, ale jeśli nie, to wszystkich zachęcam...


Autor: Peter V. Brett
Tytuł: Malowany Człowiek Księga I
Wydawca: Fabryka Słów
Liczba stron: 504

Opis wydawcy:
Zaszczuta i zdziesiątkowana ludzkość przeklina noc. Z każdym zmierzchem, w oparach mgły, nadchodzą opętane żądzą mordu bestie. Przerażeni ludzie chronią się za magicznymi runami. Usiłują wymodlić dla siebie i najbliższych kolejny dzień życia. Rzeź ustaje bladym świtem, gdy światło zapędza demony z powrotem w Otchłań. Rosną odległości między pustoszejącymi osadami. Wydaje się, że nikt ani nic nie zdoła powstrzymać otchłańców, kładąc tym samym kres zagładzie. W tym dogorywającym świecie dorasta troje młodych ludzi. Bohaterski Arlen, przekonany, że większym od nocnego zła przekleństwem jest strach przepełniający ludzkie serca. Leesha – jej życie zrujnowało jedno proste kłamstwo – nowicjuszka u starej zielarki, bardziej chyba przerażającej od krwiożerczych potworów. I Rojer, którego los na zawsze odmienił wędrowny minstrel, wygrywając mu na skrzypkach skoczną melodię. Tych troje ma coś wspólnego – są uparci i przeczuwają, że prawda o świecie nie kończy się na tym, co im powiedziano. Czy odważą się jej poszukać, opuszczając chroniony runami azyl?


Moja opinia:
Książka jest dobra.
Na początku nie była dla mnie tak wciągająca, jak się spodziewałam, ale postanowiłam dać jej szansę i nie żałuję.
Śledzimy losy trójki bohaterów, którzy nie mają o sobie pojęcia. 
Arlen - który urzekł mnie swoją odwagą i wyłamaniem się ze swojej społeczności. Jest zdolny i mądry, niejeden raz mądrzejszy od własnego ojca, a już z pewnością odważniejszy. 
Chłopak przechodzi długą drogę od opuszczenia swojej rodzinnej miejscowości, do ostatecznej sceny(której nie chcę zdradzać). Życie go nie oszczędzało, choć nie mógł też narzekać na życzliwość innych ludzi. Kiedy czytamy historię tego młodzieńca, zastanawiamy się, jak wielką rolę odegra dla całej społeczności obawiającej się demonów.
Leesha - to także niezwykle mądra dziewczyna, a przy tym skromna, piękna i odważna. Ciekawi mnie, jak potoczą się jej losy w nowym miejscu. Czy stara Bruna nauczyła ją wystarczająco dużo, by wreszcie spokojnie umrzeć?
I wreszcie...
 Rojer - to jeszcze dziecko. Ma zaledwie 10 lat, ale już przeżył koszmar i stara się dbać o siebie i swego Mistrza, co nie jest łatwe, kiedy ten wlewa w siebie litry wina i upija się do nieprzytomności.
Cała trójka walczy o przetrwanie, przy czym wykazuje się ponadprzeciętną mądrością i rozsądkiem. Przy tym każde z nich szuka w życiu czegoś więcej niż zwykły mieszkaniec Potoku Tibbeta czy innej małej miejscowości.
No i wreszcie Otchłańce czyli główny straszak wszystkich ludzi.
Niegdyś ludzie z nimi walczyli, potem jednak utracili runy i teraz kryją się w swych domostwach, każdej nocy modląc się, by demony nie przedarły się przez zabezpieczenia. 
Tylko Arlen chce odnaleźć zagubione znaki, dzięki którym ludzie znów mogliby wygrać.
Wręcz pożera mnie ciekawość, czy wreszcie znaki się znajdą i jak to wpłynie na dalsze losy bohaterów i innych ludzi.

Jest jedna taka rzecz, której nie mogłam się nadziwić. Bohaterowie żyją w takich czasach, w których niewielu umiało czytać i pisać, sensem życia każdej nastolatki i kobiety było za mąż pójście i urodzenie jak największej liczby dzieci, koniecznie przed 20 - tką. Mężczyźni byli prymitywni aż do bólu, a największą hańbą, jaka mogła spotkać młodą dziewczynę była plotka o przed ślubnym współżyciu z chłopakiem (nawet tym przyrzeczonym) lub ciąża (to skazywało dziewczynę na bycie pośmiewiskiem dla całej okolicznej ludności).
Co więcej zastanawiający jest fakt, że ludzie Ci, choć tak bardzo przerażeni atakami Otchłańców, nie szukają wyjścia czy rozwiązania. Nie podejmują walki.
Czy takie życie w strachu ma jakiś związek z wolnością?

Kończąc mój wywód, gorąco polecam książkę.
Jeżeli ktoś zniechęci się na początku, trzeba dać jej szansę. Nie pożałujecie.

Książka oczywiście otrzymuje ocenę 5/5.

Dla chętnych jest dostępna KLIK

Teraz czytam oczywiście wiele pozycji, między innymi drugą część recenzowanej wyżej książki. Moją uwagę jednak przykuła książka Eksperyment Black Box, którą zakupiłam w Matrasie na przecenia za 15 zł(!!).
Oczywiście pojawi się tu jej recenzja.

A tymczasem, do następnego :)