wtorek, 28 października 2014

Jedyna...

Hej!
Dzisiaj recenzja ostatniego tomu Selekcji. Nie wiem dlaczego sięgnęłam po tę pozycję. Było warto? Zaraz wszystko się wyjaśni.



Autor: Kiera Cass
Tytuł: Jedyna, cykl Selekcja (tom 3)
Wydawca: Jaguar:
Liczba stron: 320
Data wydania: 10 września 2014
Moja ocena: 4/5

Selekcja powoli dobiega końca. Zostały tylko cztery kandydatki na żonę dla księcia Maxona, a wśród nich America. Wydaje się, że już dawno powinna była odpaść. W końcu jest nieposłuszna, ciągle popełnia jakieś gafy i w dodatku przed selekcją była Piątką. Król jej nie znosi, ale Maxon...

Ktokolwiek śledzi mojego bloga wie, że o pierwszym tomie Rywalki nie wypowiadałam się zbyt pochlebnie. (link do recenzji). Śledzący mój profil na lubimy czytać wiedzą, że o drugim tomie moje zdanie było jeszcze gorsze. (link do opinii)
Dlaczego w takim razie skusiłam się na ostatni tom?
Bo nie lubię nie kończyć. Jeśli już coś zaczęłam, chcę znać zakończenie.
Czy żałuję?
Nie.

Wydaje się, że ostatni tom Selekcji jest najlepszy z całej trylogii. Wreszcie America jest w pełni zorientowana w swoich uczuciach i wie co musi zrobić. Liczy się z konkurencją i nie jest wcale pewna swojej pozycji. Król jej nienawidzi i w każdej możliwej sytuacji chcę udowodnić bohaterce jak beznadziejna jest i jak bardzo nie nadaje się na przyszłą królową.
Tak naprawdę rywalizacja trwa tylko dzięki, a może przez Maxona.
Co ten chłopak wie o miłości, skoro nigdy naprawdę jej nie doświadczył?
Co może wiedzieć o wierności jednej osobie, skoro dzieli swoje zainteresowanie między cztery różne dziewczyny?
To on zdaje się być w tym tomie najbardziej niezdecydowany. Choć wystarczy tylko jedno słowo z ust faworytki.

W tym tomie poznamy dziewczyny z zupełnie innej perspektywy. Każda z nich pokaże inną twarz i to z pewnością zaskoczy czytelnika.
America także wreszcie do czegoś dojdzie w związku ze swoimi uczuciami.

Nie zabraknie tu chwil trzymających w napięciu. 
Końcówka jest bardzo emocjonująca i to nie tylko ze względu na to, że wreszcie dowiemy się, która dziewczyna skradła serce księcia. 
America przeżyje także nieszczęśliwe chwile w związku ze swoją rodziną. Czy to spowoduje, że Selekcja nie zejdzie na drugi plan?

Trzeba się przekonać.
Zachęcam do zapoznania się z ostatnim tomem trylogii. Dla wszystkich zawiedzionych poprzednimi częściami to będzie miód na serce. 
I oczywiście piękna okładka... Mogłabym ustawić ją sobie w ramce i wciąż na nią patrzeć.

Do kupienia w: Matrasie empik'u selkar taniaksiazka arosie ŚwiatKsiążki i myślę że w wielu innych księgarniach i dyskontach. 

Zapraszam na fb klik, na lubimyczytac.pl klik

Obecnie czytam kilka pozycji: Dla Ciebie wszystko, Starożytne kości, Starcie królów i Ulissesa. Ostatnia pozycja na zajęcia, ale kto wie czy nie napiszę o niej tu kilku słów. Zobaczy się...

* zdjęcie okładki pochodzi ze strony lubimyczytac.pl

Do następnego :)

wtorek, 21 października 2014

Ostateczny cel...

Cześć Kochani!
Ostatnio sporo czytam, korzystając z okazji, że nie mam wielkiego natłoku nauki. Wkrótce się to zmieni, więc muszę wykorzystać luźny okres do cna...
Dziś na tapecie kolejny tom jednej z moich ulubionych serii, a także książka z "mojego" gatunku. Strasznie mnie wciągają tego typu thrillery.


Autor: Alex Kava
Tytuł: Ostateczny cel (cykl Maggie O'Dell)
Wydawca: Mira
Liczba stron: 366
Data wydania: 16 kwietnia 2014
Moja ocena: 4,7/5

Maggie O'Dell jest z wykształcenia psychologiem behawioralnym i pracuje w FBI. Często tworzy profile seryjnych morderców, którzy są niebezpieczni i zepsuci do ostatniej kropli krwi.

Ostateczny cel jest jedenastym tomem cyklu o tejże agentce i jednocześnie ma ścisły związek z poprzednią częścią Płomieniami śmierci (link do mojej recenzji). Maggie i jej partner R.J. Tully muszą znaleźć człowieka, który seryjnie zabija ludzi, których to wybiera sobie wśród podróżnych zatrzymujących się na parkingach przy autostradach. Ponadto o jego zbrodniach, a nawet miejscach pochówku niektórych z jego ofiar informuje siedzący za kratkami seryjny podpalacz, którego dwoje agentów ścigało w Płomieniach śmierci

Agentka O'Dell musi pozbierać się po pożarze swojego domu, i zmierzyć z człowiekiem, który wydaje się mieć pewną obsesję na jej punkcie. Podrzuca jej podpowiedzi i wodzi swoimi tropami, jakby chcąc pochwalić się swoimi dokonaniami. Tylko czy chce jej zaimponować, a może ją ostrzec?
Maggie i Tully podążają za podpowiedziami mordercy i próbują coraz bardziej go rozgryźć. Wiedzeni wskazówkami Otisa odnajdują farmę i zwłoki ofiar, w międzyczasie morderca kontynuuje swoje dzieło i zdaje się przyspieszać swoje poczynania. Agenci mają coraz mniej czasu na rozgryzienie jego tożsamości. Nie wiadomo czy nie zdążają w ślepy zaułek.

Ten tom, jak prawie każdy poprzedni przeczytałam z wielką przyjemnością. Cieszyłam się powrotem do życia Maggie, choć powiem szczerze, że w pewnych momentach, kiedy autorka odwołuje się do poprzednich tomów, musiałam głęboko kopać w pamięci, żeby przywołać odpowiednie sytuacje z książek. Minęło trochę czasu odkąd czytałam książki pani Kavy. 
Agentka O'Dell niejedno w swoim życiu przeszła, głównie przez charakter swojej pracy. Została zamknięta w zamrażarce i omal nie straciła w niej życia, była ścigana przez jednego z najniebezpieczniejszych morderców i otrzymywała od niego "przesyłki", które zawierały najczęściej fragmenty ciała jego ofiar. Jednym słowem, musiała być silną babką, bo w innym razie już dawno skończyłaby w psychiatryku. 
Tym razem nie jest inaczej. Kolejny zwyrodnialec chce włączyć ją do swojej gry. 
Kiedy wydaje się, że wszystko zmierza ku dobremu, a ustalenie tożsamości zbrodniarza jest tylko kwestią czasu, znowu wydarzy się coś niespodziewanego...
Czy tym razem Maggie też wyjdzie z tego cało i czy jej psychika jest w stanie znieść kolejne sceny jak z horroru?

W tym tomie wiele rzeczy dzieje się na raz i to nie tylko w życiu głównej bohaterki. Poznamy Creeda, który to pomaga naszym agentom w wytropieniu ciał. Jest on powiem trenerem psów, które szukają zwłok, narkotyków, bomb, et cetera. Czy on i O'Dell poprzestaną na tej chwilowej znajomości?
Mamy także okazję obcować nieco z Gwen, najlepszą przyjaciółką Maggie i kobietą Tully'ego. Szczerze nie spodziewałam się takiego rozwinięcia jej wątku. Bardzo zmartwiło mnie także jego nagłe urwanie. I to w TAKIM MOMENCIE!

Znów Alex Kava trzyma w napięciu i tworzy historię wciągającą od pierwszych stron. Na nowo wzbudza sympatię do bohaterów i kończy w niemożliwie irytujący sposób. Zmusza tym do czekania na kolejny tom, który przecież nie wiadomo kiedy się ukaże...

Bardzo miło było mi wrócić do tej historii i bardzo szkoda, że była taka krótka. Z chęcią przeczytałabym ją nawet o te 200 stron dłuższą. ;p

Was, Drodzy Czytelnicy, gorąco zachęcam do sięgnięcia po Ostateczny cel, a także wszystkie wcześniejsze tomy o agentce FBI, którą pokochałam i z którą spokojnie mogłabym się zaprzyjaźnić. Kto nie zna twórczości pani Kavy, niech szczerze żałuje i szybko nadrabia zaległości. Jak już zaczniecie, nie będziecie się mogli oderwać. Tak przynajmniej było w moim przypadku.

Jak zwykle zapraszam na mojego poleceniowego facebook'a klik
A także mój profil na lubimyczytac.pl klik
Do następnego :*


*zdjęcie okładki pochodzi ze strony lubimyczytac.pl  

czwartek, 16 października 2014

Miasto Niebiańskiego Ognia...

Cześć Kochani!
Nie mogłam się doczekać tej chwili, kiedy będę mogła wziąć wreszcie do ręki ostatni tom Darów Anioła, bynajmniej dlatego, że jest ostatni. Zatęskniłam już za bohaterami serii, a teraz nie wiem, co począć z życiem...


Autor: Cassandra Clare
Tytuł: Miasto Niebiańskiego Ognia
Wydawca: Wydawnictwo MAG
Liczba stron: 702
Moja ocena: 4,5/5

Opis wydawcy: 
Ciemność ogarnęła świat Nocnych Łowców. Chaos i destrukcja obezwładniają Nefilim, ale Clary, Jace, Simon i ich przyjaciele łączą siły, żeby walczyć z największym złem, z jakim kiedykolwiek się zetknęli. Brat Clary, Sebastian Morgenstern, systematycznie usiłuje zniszczyć Nocnych Łowców. Posługując się Piekielnym Kielichem, zmienia ich w istoty z koszmaru, rozdziela rodziny i kochanków, powiększa szeregi swojej armii Mrocznych. Nic na świecie nie jest w stanie go pokonać… ale jeśli Clary i jej drużyna wyprawią się do królestwa demonów, mogą mieć szansę…

Ludzie stracą życie, miłość zostanie poświęcona, cały świat się zmieni. Kto przeżyje w szóstej i ostatniej, wybuchowej części „Darów Anioła"?


Moja opinia:
Jak już wspominałam kiedyś przy recenzjach innych książek pani Clare, kocham ją bezgranicznie. Zakochałam się w jej stylu pisania, kreacjach bohaterów i świecie, który stworzyła. Z wielką przyjemnością sięgnęłam po tę książkę, chociaż gdzieś tam czuję smutek, że to koniec Darów Anioła.

Ostatnia część serii miała być szokująca, śmierć miała czyhać na każdej stronie, a nasze czytelnicze serca miały być złamane.
Czy było aż tak dramatycznie?
Nie aż tak, ale dramatu i szoku nie zabrakło.
Bałam się kolejnych stron i tego, co się będzie działo. Bałam się śmierci ukochanych bohaterów. Nie zamierzam zdradzić tu, kto zginął. Ale śmierci w książce nie brakuje. Nie czyni to z niej jednak łzawej historii, za co bardzo dziękuję autorce. Kilka łez popłynęło po moich policzkach.

Nocni Łowcy muszą stanąć twarzą w twarz z zagrożeniem, jakie niesie z sobą syn Valentin'a - Sebastian. Ten na wpół Nocny Łowca, na wpół demon nie ma zahamować przed niczym. Chce tylko osiągnąć swój cel. Pragnie przemienić wszystkie dzieci anioła Razjela w swoich poddanych - Mrocznych. Kolejno podbija Instytuty na świecie i nakazuje pić z Piekielnego Kielicha.
Świat Nocnych Łowców szykuje się do walki. Ale czy nie stoją na już przegranej pozycji?
Clary, Jace, Isabelle, Alec, Simon i Magnus już widzieli, co potrafią Mroczni i wiedzą, że walka nie jest wyrównana. Sebastian nigdy nie był silniejszy niż teraz.

Kiedy przeczytałam Miasto Zagubionych Dusz, nie mogłam się doczekać kolejnego tomu. Chciałam znowu obcować z bohaterami pani Cassandry, bo wprost ich pokochałam. Ich humor, odwagę, umiejętność wyjścia z każdej opresji i miłosne rozterki. Wiedziałam też, że będę miała okazję znów przeczytać o kilku bohaterach Diabelskich Maszyn.
Książka nie zawiodła mnie pod żadnym pozorem. Zdarzały się momenty kiedy się śmiałam, a także takie, w których gryzłam paznokcie ze stresu, co dalej. 
Nigdy nie przypuszczałam, że to napiszę, ale przytrafiło się tak jakieś dwa razy, kiedy poirytowało mnie uwielbienie Jace'a dla Clary. Miłość jest ślepa, ale żeby tak wynosić pod niebiosa?
Poza tym nie mam się do czego przyczepić. 
Podobnie jak przy poprzednich częściach przeżywałam skrajne emocje przez całą opowieść. 
Kiedy odczytałam ostatnie zdanie książki trochę się podłamałam. Nie z powodu zakończenia, ale z powodu końca tej VI - cio tomowej opowieści. Przywiązałam się do bohaterów, ale wiem, że nic nie może się ciągnąć w nieskończoność.
Czekam na kolejną serię o Nocnych Łowcach...

Podsumowując, autorka dostarcza wiele wrażeń i emocji. Nie zawodzi w żadnym calu. Uważam ten tom za udane zakończenie, choć musimy pożegnać niektórych bohaterów bezpowrotnie. 
Jak dla mnie, historia sama w sobie uczy pewnych wartości. Przez całe Dary Anioła uczyłam się, że trzeba walczyć, choćby sytuacja była beznadziejna, rodzina jest najważniejsza, ale nie musi to być pokrewieństwo krwi. Każdy człowiek zasługuje na drugą szansę i każdy może się nieoczekiwanie zmienić na lepsze. 
W ostatniej części zszokowała mnie pewna osoba. Sebastian, ten bezduszny syn Lilith mówi o miłości. A kiedy wojna chyli się ku końcowi, to co się dzieje... Nie mogłam przestać myśleć o tym, co by było gdyby....

Szczerze polecam ten tom, jak i wszystkie poprzednie. To naprawdę przyjemna i emocjonująca lektura. Myślę że wiek nie ma znaczenia.

Jak zwykle zapraszam na fb i profil na lc. :)

Tymczasem do szybkiego :*
* zdjęcie okładki i opis wydawcy pochodzą ze strony lubimyczytac.pl

piątek, 10 października 2014

Opowieść niewiernej...

Witam Kochani :)
Jeśli ktoś zagląda czasem na mojego poleceniowego facebook'a, to wie, że w Tesco dorwałam książkę pani Magdaleny Witkiewicz Opowieść niewiernej"
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, więc miałam bardzo pozytywne nastawienie to nowej książki. Nie zawiodłam się...
Autor: Magdalena Witkiewicz
Tytuł: Opowieść niewiernej
Wydawca: Świat Książki
Liczba stron: 221
Moja ocena: 4,3/5

Opis wydawcy:
Niewierna – jakże to oskarżająco brzmi! Lecz co sprawiło, że Ewa, młoda żona, zdradziła męża? Czyż Maciek nie był pracowity i uczciwy, czyż nie poświęcał każdej wolnej chwili na budowę ich wspólnego domu? Czego brakowało Ewie, że zaczęła spotykać się z Pawłem, a potem z Michałem? Lekka w lekturze, a przecież ważka i pełna życiowej mądrości powieść o potrzebie miłości, zrozumienia i niezależności. Anatomia zdrady, przewrotna wiwisekcja związku małżeńskiego i barwny portret współczesnej polskiej kobiety, chcącej mieć dzieci i zwalnianej z pracy, bo może pójść na macierzyński i „zablokować etat”.
źródło opisu: www.weltbild.pl
źródło okładki: www.weltbild.pl

Moja opinia:
Jako że sama jeszcze mężatką nie jestem, ale mam to w swoich planach życiowych, zainteresowały mnie pierwsze słowa z fragmentu książki, a które znajdziemy na tylnej okładce:
Z małżeństwem jest jak z posadą: ile na początku wynegocjujesz, tyle masz. Potem bardzo trudno zmienić warunki - zarówno pracy, jak i życia. Mechanizm działania jest dokładnie taki sam.
Ja wynegocjowałam zbyt mało(...).

Te słowa jakoś mocno mnie uderzyły i postanowiłam, że koniecznie muszę przeczytać całość. 
Pani Witkiewicz przedstawia swoje bohaterki bardzo realnie, osadza ich w prawdziwej rzeczywistości i to do mnie trafia. Sprawia, że czytając, czuję się jakbym to ja opowiadała to, co się dzieje. Całkowicie utożsamiam się z bohaterką i tak mnie trzyma do ostatnich słów.
Z dobytku autorki czytałam jeszcze Zamek z piasku, o którym także pisałam na blogu i wiem na pewno, że chcę poznać całą twórczość pani Magdaleny. Urzeka mnie...

Ewa i Maciek zaczynają jak każdy, poznają się, zakochują się w sobie, jest cudownie, kolorowo, lepiej być nie może. Łączy ich uczucie, które chcą wzmacniać z każdym dniem, do końca życia. A przynajmniej tak wydaje się Ewie na początku...
Chyba każdy z nas poznał w życiu osobę, która miała dwie twarze. Na początku znajomości wszystko cudownie, a potem po bliższym poznaniu nagle iluzja pryska i poznajemy jakby całkiem kogoś innego. Nie potrafimy dostrzec tej/tego, którego polubiliśmy/pokochaliśmy. 
Ewa nie jest odosobnionym przypadkiem. Stara się jednak nie poddawać i walczyć o swoją "życiową" miłość, w czym dopinguje ją cała rodzina. Ale nie najlepsza przyjaciółka - Gosia, która od samego początku znajomości jakoś nie zapatruje się na to wszystko pozytywnie.
W trakcie czytania wiele razy zadawałam sobie pytanie: czy Ewa słusznie walczy?
Zachowania jej męża bywały tak frustrujące, że będąc na jej miejscu już dawno trzasnęłabym drzwiami. A może też chciałabym zostać i walczyć?
Osobiście mogę wymienić kilka dziewczyn, dla których byłabym taką Gosią, przyjaciółką, doradczynią, głosem rozsądku. I znam kilka takich Ew, które niby widzą jak jest, ale może wszystko się zmieni, będzie lepiej...
Jak już mówiłam, historia bardzo do mnie trafia.
Zmusza do refleksji nad życiem i związkiem.
Te słowa, które wyżej napisałam, że w małżeństwie jest w nowej pracy są takie prawdziwe...

Książkę pochłonęłam w jeden dzień. Świetnie się ją czyta, niesamowicie lekko i przyjemnie.
W kilku miejscach jest trochę śmiechu, trochę pobluzgamy na bohaterów, ale całość jest dla mnie rewelacyjna i życiowa.
Szczerze polecam, żonom, matkom, narzeczonym, dziewczynom. Myślę że trafi do każdego.

*zdjęcie okładki i opis wydawcy pochodzą ze strony lubimyczytac.pl 

środa, 1 października 2014

Coś do ukrycia...

Hej wszystkim!
Chyba nikt się nie spodziewał tak szybko kolejnej opinii.
Wszystko jednak za sprawą Gosi z Blasku Książek i jej opinii o tej książce. Musiałam ją przeczytać.







Autor: Cora Carmack
Tytuł: Coś do ukrycia
Wydawca: Jaguar
Moja ocena: 4,5/5 

Opis wydawcy:
Mackenzie „Max” Miller ma poważny problem. Jej rodzice wpadli właśnie z niezapowiedzianą wizytą do miasta i jeśli zobaczą jej tatuaże, piercing i ufarbowane na wściekłą czerwień włosy, nieludzko się wściekną. Gorzej – gdy spotkają również jej obecnego chłopaka, Mace’a, zapewne zdecydują się ją wydziedziczyć. Max wmówiła im, że spotyka się z sympatycznym i poukładanym gościem, którego poznała w bibliotece, a wytatuowany facet z tunelami w uszach ni diabła nie pasuje do tego opisu. Sytuacja jest katastrofalna. Jedyne wyjście to w ciągu trzech minut znaleźć kogoś, kto zgodzi się odegrać chłopaka z biblioteki.

Cade przeniósł się do Filadelfii by studiować na uniwersytecie Temple, ale nic nie układa się tak, jak sobie zaplanował. Wisienką na torcie są rychłe zaręczyny Bliss i Garricka. Gdy do stolika, przy którym siedzi przysiada się nagle dziwna dziewczyna z jeszcze dziwniejszą prośbą, Cade porzuca na chwilę zdrowy rozsądek i zgadza się na szaloną maskaradę. Szybko okazuje się, że to, co miało potrwać kwadrans, tak szybko się nie skończy. A im dłużej Max i Cade udają parę, tym trudniej im zachować pozory…


Moja opinia:
Jeszcze nie przeczytałam pierwszej książki z tej serii, ale na dniach to nadrobię.  Nie przeszkodziło mi to jednak w czytaniu tej pozycji, która chyba nie miała z pierwszą książką aż tak wiele wspólnego. Wiele rzeczy jest stale wyjaśnianych i nie gubimy się w tym, co się dzieje.

Max/Mackenzie jest buntowniczką. Wytatuowała swoje ciało, przebiła uszy, przemalowała włosy na krzykliwy kolor. Jednak w pobliżu swojej rodziny zdaje się chować swoją osobowość do szafy i zamienia się w mniej buntowniczą dziewczynę. Jej rodzice nie wiedzą o tatuażach, a kolor włosów jedynie tolerują, dlatego też, gdy wpadają z nieoczekiwaną wizytą, Max wpada w panikę. Jej obecny chłopak wygląda jak naćpana gwiazda rocka, więc absolutnie nie może go pokazać. Sprawę komplikuje jej bajeczka o chłopaku poznanym w bibliotece. W pięć minut bohaterka musi takiego chłopaka znaleźć. I udaje się jej.
Przypadkowo Cade jest w tej samej kawiarni, próbuje się pozbierać po rozmowie z Garrickiem i Bliss. Kiedy nieznajoma, zbuntowana dziewczyna prosi go o przysługę, nie potrafi jej odmówić.
Od tej pory życie tych dwojga już nigdy ni będzie takie samo.
To, co miało być jednorazowym udawaniem, nieco się przedłuża i... traci swój charakter.

Nie chcę zdradzać całej fabuły, bo książkę naprawdę warto przeczytać. 
Wraz z bohaterami przeżywałam wszystkie targające nimi emocje. Dialogi są zabawne, więc kilkakrotnie zaśmiałam się podczas czytania.
Pełno tu sarkazmu, ironii, ale i pożądania.
Bardzo na plus oceniam samą konstrukcję fabuły. Nie będzie tylko cukierkowo i nie będzie tylko tragicznie.
Każdy z bohaterów coś w swoim życiu przeżył, przed czymś chce uciec, coś ukryć.
W pewny momencie trzeba zdać sobie sprawę, że każdy z nas trochę w swoim życiu gra. Zakłada maskę, odgrywa rolę. Rzecz w tym, żeby całkowicie się w tym nie zatracić i nie dać tej masce zawładnąć swoim życiem.
Myślę, że z tej opowieści można wyciągnąć pewne wnioski na ten temat.

Polecam serdecznie wszystkim pełnoletnim czytelnikom!

Jak zawsze, inne opinie na lc klik.
Zachęcam do poznania opinii Gosi z Blasku Książek klik

Zapraszam również na mojego fb klik

*zdjęcie okładki i opis wydawcy pochodzą ze strony lubimyczytac.pl