środa, 1 października 2014

Coś do ukrycia...

Hej wszystkim!
Chyba nikt się nie spodziewał tak szybko kolejnej opinii.
Wszystko jednak za sprawą Gosi z Blasku Książek i jej opinii o tej książce. Musiałam ją przeczytać.







Autor: Cora Carmack
Tytuł: Coś do ukrycia
Wydawca: Jaguar
Moja ocena: 4,5/5 

Opis wydawcy:
Mackenzie „Max” Miller ma poważny problem. Jej rodzice wpadli właśnie z niezapowiedzianą wizytą do miasta i jeśli zobaczą jej tatuaże, piercing i ufarbowane na wściekłą czerwień włosy, nieludzko się wściekną. Gorzej – gdy spotkają również jej obecnego chłopaka, Mace’a, zapewne zdecydują się ją wydziedziczyć. Max wmówiła im, że spotyka się z sympatycznym i poukładanym gościem, którego poznała w bibliotece, a wytatuowany facet z tunelami w uszach ni diabła nie pasuje do tego opisu. Sytuacja jest katastrofalna. Jedyne wyjście to w ciągu trzech minut znaleźć kogoś, kto zgodzi się odegrać chłopaka z biblioteki.

Cade przeniósł się do Filadelfii by studiować na uniwersytecie Temple, ale nic nie układa się tak, jak sobie zaplanował. Wisienką na torcie są rychłe zaręczyny Bliss i Garricka. Gdy do stolika, przy którym siedzi przysiada się nagle dziwna dziewczyna z jeszcze dziwniejszą prośbą, Cade porzuca na chwilę zdrowy rozsądek i zgadza się na szaloną maskaradę. Szybko okazuje się, że to, co miało potrwać kwadrans, tak szybko się nie skończy. A im dłużej Max i Cade udają parę, tym trudniej im zachować pozory…


Moja opinia:
Jeszcze nie przeczytałam pierwszej książki z tej serii, ale na dniach to nadrobię.  Nie przeszkodziło mi to jednak w czytaniu tej pozycji, która chyba nie miała z pierwszą książką aż tak wiele wspólnego. Wiele rzeczy jest stale wyjaśnianych i nie gubimy się w tym, co się dzieje.

Max/Mackenzie jest buntowniczką. Wytatuowała swoje ciało, przebiła uszy, przemalowała włosy na krzykliwy kolor. Jednak w pobliżu swojej rodziny zdaje się chować swoją osobowość do szafy i zamienia się w mniej buntowniczą dziewczynę. Jej rodzice nie wiedzą o tatuażach, a kolor włosów jedynie tolerują, dlatego też, gdy wpadają z nieoczekiwaną wizytą, Max wpada w panikę. Jej obecny chłopak wygląda jak naćpana gwiazda rocka, więc absolutnie nie może go pokazać. Sprawę komplikuje jej bajeczka o chłopaku poznanym w bibliotece. W pięć minut bohaterka musi takiego chłopaka znaleźć. I udaje się jej.
Przypadkowo Cade jest w tej samej kawiarni, próbuje się pozbierać po rozmowie z Garrickiem i Bliss. Kiedy nieznajoma, zbuntowana dziewczyna prosi go o przysługę, nie potrafi jej odmówić.
Od tej pory życie tych dwojga już nigdy ni będzie takie samo.
To, co miało być jednorazowym udawaniem, nieco się przedłuża i... traci swój charakter.

Nie chcę zdradzać całej fabuły, bo książkę naprawdę warto przeczytać. 
Wraz z bohaterami przeżywałam wszystkie targające nimi emocje. Dialogi są zabawne, więc kilkakrotnie zaśmiałam się podczas czytania.
Pełno tu sarkazmu, ironii, ale i pożądania.
Bardzo na plus oceniam samą konstrukcję fabuły. Nie będzie tylko cukierkowo i nie będzie tylko tragicznie.
Każdy z bohaterów coś w swoim życiu przeżył, przed czymś chce uciec, coś ukryć.
W pewny momencie trzeba zdać sobie sprawę, że każdy z nas trochę w swoim życiu gra. Zakłada maskę, odgrywa rolę. Rzecz w tym, żeby całkowicie się w tym nie zatracić i nie dać tej masce zawładnąć swoim życiem.
Myślę, że z tej opowieści można wyciągnąć pewne wnioski na ten temat.

Polecam serdecznie wszystkim pełnoletnim czytelnikom!

Jak zawsze, inne opinie na lc klik.
Zachęcam do poznania opinii Gosi z Blasku Książek klik

Zapraszam również na mojego fb klik

*zdjęcie okładki i opis wydawcy pochodzą ze strony lubimyczytac.pl 

1 komentarz:

  1. Poluję na tę książkę, chociaż spokojnie czeka na czytniku na przeczytanie, ale sądzę, że warto byłoby mieć ją w swojej biblioteczce :)

    OdpowiedzUsuń