czwartek, 11 grudnia 2014

Starcie królów...

Hej Kochani!
Było troszkę przerwy od ostatniego wpisu, ale mam urwanie głowy zarówno na uczelni, jak i poza nią. Dzisiaj o książce, którą czytałam od dłuższego czasu, ale odkładałam ją z powodu innych pozycji. W końcu jednak stwierdziłam, że muszę ją skończyć...


Autor: George R.R. Martin
Tytuł: Starcie królów (cykl: Pieśń Lodu i Ognia)
Wydawca: Zysk i S - ka
Liczba stron: 1022
Data wydania: 27 marca 2012
Moja ocena: 4/5 

Po śmierci króla Roberta w Zachodnich Królestwach panuje chaos. Nie ma już jednego króla, ale aż czterech. Każdy z nich uważa się za prawowitego władcę i pragnie przejąć władzę nad resztą królestwa. Ale to nie wszystko. Nadchodzi prawdziwa i mroźna zima, która może się okazać prawdziwym wrogiem wszystkich ludzi. Nawet Nocna Straż nie może czuć się bezpiecznie i wykonywać swoich obowiązków na Murze. Czarni bracia muszą wyruszyć w niebezpieczną podróż w poszukiwaniu swoich zaginionych ludzi, a może i nawet będą musieli stawić czoła dużo bardziej niebezpiecznemu wrogowi - Innym.
Nikt nie może czuć się bezpiecznie. Bracia walczą ze sobą, rodziny zostaną rozdzielone, a wszędzie jedyną wygraną stanie się Śmierć...

To naprawdę imponująca kontynuacja Gry o tron. Wciąga równie mocno jak tom pierwszy Pieśni Lodu i Ognia. Pojawiają się opowieści z "nowych" perspektyw. Do bohaterów, którzy opowiadali nam część pierwszą dołączy kilka nowych postaci, bądź bohaterów znanych nam, ale nie mających do tej pory głosu.
Każdy musi toczyć swoją własną bitwę i mowa tu nie tylko o walce zbrojnej, ale także z własnymi przekonaniami, a nawet z własną tożsamością.

W wielu miejscach otwierałam oczy ze zdumienia. Co też niektórzy robili? Do czego byli zdolni?
Autor jest mistrzem. Czasem wydawało nam się, że to już koniec, nie ma ratunku, a tu nagle niemożliwe staje się możliwe. Ginie mnóstwo ludzi, ale w końcu śmierć na kartach powieści pana Martina i to w ogromnych ilościach, jest jego znakiem rozpoznawczym...

Nie mogę jednoznacznie ocenić tego tomu tylko i wyłącznie dlatego, że nie czytałam go ciągle, czasem miałam długie przerwy w czytaniu tej książki. Trochę żałuję, bo za każdym razem dobrze i szybko się ją czytało. Wciągała mocno i z pewnością niewiele tu było chwil, kiedy akcja stawała się powolna. Zresztą... jak można było zwolnić opowieść skoro w Zachodnich Królestwach zaczęła się wojna o panowanie?
Trochę za mało było tu dla mnie Daenerys, ale w zasadzie tak wiele się działo u innych bohaterów, że ktoś musiał ustąpić tu pola....

Ogólnie rzecz ujmując, to świetna kontynuacja i szczerze polecam wszystkim wielbicielom Gry o tron. Sama planuję dopiero teraz obejrzeć drugi sezon serialu żeby przekonać się czy nadal tak rzetelnie odwzorowują historię z książki...

*zdjęcie okładki pochodzi ze strony lubimyczytac.pl 

2 komentarze:

  1. Też dopiero teraz, po przeczytaniu drugiego tomu, zamierzam zabrać się za drugi sezon. Podobno odstępstw od książki jest coraz więcej, ale nie mam pewności. ; )
    Ja tam na brak Daenerys nie narzekam, bo nie przepadam za tą postacią, sama nie wiem, czemu. Chociaż smoki lubię. :D I biednego Jorah, który utknął we wfriendzonie. xd
    A tak poza tym, to podpisuję się pod wszystkim, co tutaj napisałaś. Martin to mistrz i już.
    Pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mamy podobne odczucia :) o tych odstępstwach też właśnie słyszałam, mam nadzieję, że nie będą bardzo irytujące. Masz rację z tym biednym Jorahiem xD szkoda go...

      Usuń