piątek, 26 czerwca 2015

Losing Hope...

Hej!
Wracam w wakacyjnym nastroju, po sesyjnych wzlotach i upadkach. Do dzieła!


Collen Hoover | Losing Hope (Hopeless tom2) | Wydawnictwo Otwarte | 355 stron | moja ocena: 7/10

   Dean Holder nie miał łatwego życia. Był dzieckiem, kiedy stał się świadkiem porwania swojej przyjaciółki. Przez następne trzynaście lat nie może o niej zapomnieć i wciąż podświadomie szuka jej twarzy. Jego życie rozpada się: rozwód rodziców, przeprowadzka...samobójstwo siostry. Kiedy jego siostra bliźniaczka postanawia odebrać sobie życie, Dean dokłada kolejny punkt do prywatnej listy grzechów. Czy mógł temu zapobiec? Może znów zawiódł, jak w przypadku Hope?
Historia nabiera zupełnie innych kolorów, kiedy po długim pobycie u ojca chłopak wraca do domu i w supermarkecie wpada na dziewczynę uderzająco podobną do jego zaginionej przyjaciółki. Czy to możliwe?

Trudno nazwać tę książkę kontynuacją. W końcu to dobrze znana historia z Hopeless, jedynie opowiedziana z perspektywy Holdera.
Szczerze mówiąc, niewiele pamiętałam z wcześniejszej lektury. Minęło już trochę czasu i szczegóły mi umknęły. Dzięki temu bardzo dobrze czytało mi się całą opowieść jeszcze raz. Perspektywa Holdera jest różna od tej opowiadanej przez Sky. Wreszcie widzimy, co dzieje się w głowie tego chłopaka, dlaczego postępował tak a nie inaczej i jak on przeżywał całą tą sytuację. Aż sama się dziwiłam, jak różne mogą być spojrzenia dwojga bohaterów.
Znajdą się tu także nowe fragmenty. Logiczne w końcu jest to, że nie we wszystkim uczestniczyła Sky.
Pamiętam, że w Hopeless nie spodobała mi się końcówka książki, ale dzięki perspektywie chłopaka jakoś inaczej to wszystko odbierałam. Wydało mi się to bardziej spójne i na miejscu niż przy pierwszej lekturze.
Żeby jednak nie być zbyt łaskawą... Nie mogę uwierzyć, że chłopak miałby takie podejście do sprawy. Może jestem uprzedzona... ale takie uwielbienie dla dziewczyny? Nie jestem do końca przekonana. Jak dla mnie, czuć tu kobiece myślenie (mam na myśli autorkę).
W gruncie rzeczy całość mi się podobała i przyjemnie było wrócić do znanej historii, żeby poznać ją na nowo.
Polecam.

*zdjęcie okładki pochodzi ze strony lubimyczytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz