poniedziałek, 20 października 2025

Empireum - Rebecca Yarros

 





    Violet Sorrengail jest córką generały i skryby. Jej los został zaplanowany dawno temu - przywdzieje kremową szatę i zostanie najlepszą skrybką, jaką miała Navarra. Nie mogłaby przeżyć większego szoku niż wtedy, gdy dowiaduje się, że matka ma wobec niej inne plany i nakazuje Violet dołączyć do kwadrantu jeźdźców i zostać jeźdźczynią smoków.
Wszystko z pewnością byłoby łatwiejsze, gdyby dziewczyna mogła się do tego przygotować. Postawiona przed decyzją swojej matki, nie ma innego wyjścia niż nie zginąć i nie dać się zabić. Sytuację utrudnia obecność w kwadrancie jeźdźców Xadena Riorsona - syna zdrajcy, który ma mnóstwo powodów do nienawiści w stosunku do Sorrengailów.

Pierwszy tom zainteresował mnie w zasadzie już od pierwszych zdań. Historia powoli odsłania przed czytelnikiem zawiłości świata smoków i ich jeźdźców, sposobu wzajemnego przywiązania, okoliczności, w jakich do tego dochodzi i tego konsekwencji.
Violet przypomina mi nieco bohaterkę innej serii - Niezgodnej Tris Prior. Obie trafiają do brutalnego świata, gdzie liczy się siła, zwinność i umiejętność walki. Obie są do  tego bardziej niż nieprzygotowane, a mimo to, przetrwają.
Violet przechodzi trudną i bolesną ścieżkę, niejednokrotnie zawodząc się na tych, którym ufała i zyskując wsparcie z najmniej oczekiwanego źródła.
Nie chcę zbyt zdradzać fabuły, ale wszystko staje się jeszcze bardziej skomplikowane, kiedy paruje się ze smokiem, związanym ze smokiem innego jeźdźcy.

Pierwszy tom uważam za naprawdę udany. Cały czas trzyma czytelnika w pewnej niepewności, a końcówka jest zaskakująca i, niestety, łamiąca serce. Zdarza mi się płakać przy historiach i tutaj nie da się być wobec tego obojętnym.

Drugi tom wprowadza nas w nieco inne realia. Nie ma tutaj nudy, nie powtarzają się sytuacje z pierwszego tomu. Pojawiają się nowe komplikacje, nowe okoliczności i nowe próby, którym musi podołać główna bohaterka. Violet jest zdruzgotana wydarzeniami końcówki pierwszego roku oraz tym, że nie może o tym opowiedzieć swoim przyjaciołom. Z dnia na dzień coraz bardziej dusi się swoją sytuacją, a nowi "wykładowcy" nie ułatwiają sytuacji. 
Żelazny płomień wciągnął mnie równie mocno, co pierwszy tom. Nowe realia głównych bohaterów sprawiały, że czytelnik nie czuł się znużony historią. Wciąż chciało się czytać dalej, dowiedzieć, jak to się potoczy...

I wreszcie Onyx storm - tom, który mnie rozczarował. Dzieje się w nim naprawdę dużo i powinno to działac na korzyść tej opowieści, ale jest zupełnie odwrotnie. Łatwo zgubić się w całej opowieści i faktach, ilość nowych miejsc i postaci wydaje się przytłaczająca. Ciężko się to czytało, pomimo wyjaśnienia niektórych wątków z poprzednich tomów.
Końcówka zupełnie mnie zmiażdżyła i pozostawiła z większą ilością pytań niż odpowiedzi. Czekam oczywiście na kolejną część, której data pojawienia się jest niesprecyzowana. To jest chyba najbardziej dobijające.

Całość, póki co, oceniam bardzo pozytywnie. Czytałam wiele negatywnych komentarzy, że autorka nie przedstawia nam wystarczająco świata smoków - nie zgadzam się z tym.
Rebecca Yarros powoli odsłania przed czytelnikiem meandry świata smoków, skrybów i jeźdźców.
Znajdzie się kilka absurdów, nie chcę ich tu przytaczać, bo równie wiele znajduję w innych topowych seriach. Jest to chyba nieuniknione. Nie wiem czy da się stworzyć doskonałe uniwersum, w którym rozgrywa się  fabuła. Starałam się nie skupiać na tych "absurdach" w opowieści i chłonęłam historię, którą wymyśliła Yarros.
Moja ocena tej serii:

7,5/10
Uważam ją za całkiem dobrą i ciekawą. Czekam na kolejny tom, umilając sobie czas innymi lekturami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz