czwartek, 30 marca 2017

"Szkoła żon" Magdalena Witkiewicz


Magdalena Witkiewicz | Szkoła żon | Wydawnictwo Filia | 256 stron

Julka jest świeżo upieczoną rozwódką i postanawia oblać to wydarzenie ze znajomymi w klubie. Sama nie wie czy czuje się z tym dobrze, czy źle. Najważniejsze jest jednak to, że już po wszystkim.  Podczas wieczoru bierze udział w loterii organizowanej przez klub i wygrywa. Czeka ją trzy tygodnie w elitarnej Szkole Żon. Początkowo nie podoba jej się ta nazwa, ale po zapoznaniu się z "programem nauczania" postanawia spróbować. Teraz nie ma już nic do stracenia.
Jadwiga jest nauczycielką po pięćdziesiątce i jedyne porywy serca jakie przeżywa są związane z życiem bohaterów książek, które czyta co wieczór przy lampce wina. Żyje w swojej prywatnej "bajce" dopóki nie dowiaduje się o zdradzie wieloletniego męża. Wtedy też w jej ręce trafia ulotka Szkoły Żon. Postanawia zrobić coś dla siebie i zapisuje się na najbliższy turnus.
Misia jest młoda i jedyne czego pragnie to dać satysfakcję Misiowi. On jest jej jedyną miłością i dla niego jest w stanie zrobić wszystko. Pracuje w klubie, w którym można wygrać turnus w Szkole Żon. Po przeczytaniu ulotki postanawia, że tylko ta szkoła może nauczyć ją, jak dać spełnienie jej kochanemu.
Marta jest matką dwójki dzieci i znajomą właścicielki Szkoły Żon. Żyje na ciągłej diecie nie przynoszącej większych efektów i uważa się za największą przegraną w życiu. Kompletnie nie ma dla siebie czasu, a kiedy wreszcie znajduje chwile, zapełnia ją przyjemnością w postaci jedzenia. Szkoła Żon jest dla niej szansą uwierzenia w siebie i pokonania swoich demonów.


Historia jest przedstawiona z perspektywy wszystkich tych bohaterek, a okazyjnie także z punktu widzenia pobocznych bohaterów. Jak sama autorka deklaruje, miał to być erotyk dla kobiet. Z pewnością ta opowieść nim jest. Początkowo bardzo przypominała mi tę z Przystani posłuszeństwa Mariny Anderson, później historia poszła trochę w swoją stronę. 
Ta książka nie do końca przypadła mi do gustu, a to ze względu na to, że pojawia się w niej wątek romantyczny, w moim mniemaniu psujący całość. W wielu miejscach miałam wrażenie, że historia pędzi na łeb, na szyję. Autorka nie skupiła się na opisaniu czegoś dokładniej, tylko poświęciła temu niewiele uwagi. Niestety też pojawiła się jedna rzecz, która trąci mi hipokryzją u jednej z bohaterek, ale wolałabym nie rozwijać tej myśli, żeby zbytnio nie spoilerować. 

Nie jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale historia ma podobne elementy. Język opowieści jest lekki i dobrze czyta się całość, co jest zdecydowanym plusem. Bohaterki to zwykłe kobiety, które z pewnością istnieją w realnym świecie, co także nadaje opowieści prawdziwości. Jeśli zaś chodzi o samą Szkołę Żon - myślę, że to całkiem interesująca koncepcja, ale raczej nie miała by szansa na przetrwanie w polskich realiach. Zaraz okrzyknięto by to miejsce, burdelem dla bogatych kobiet lub czymś na ten kształt. Liczyłam też, że w samej opowieści z książki coś takiego się wydarzy, ale... 

Ogólnie rzecz biorąc mogę polecić tę książkę każdej kobiecie lubiące gorące romanse. Jest to opowieść dobra na wieczór, na rozluźnienie, a nawet z odrobiną humoru. Dla bardziej wymagających czytelników, raczej niekoniecznie dobra pozycja.


6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz