piątek, 21 listopada 2014

Zanim zasnę...

Hej Kochani!
Dziś będzie o książce, którą poleciła mi koleżanka już jakiś czas temu. Cały czas miałam jednak coś innego do przeczytania i tak odwlekałam sięgnięcia do tej. W końcu się jednak zmobilizowałam...


Autor: S.J. Watson
Tytuł: Zanim zasnę
Wydawca: Sonia Draga
Liczba stron: 407
Data wydania: 18 kwietnia 2012
Moja ocena: 4/5

Christine Lukas codziennie rano budzi się i nie wiem, gdzie i kim jest. Żyje z obcym dla niej mężczyzną, który każdego dnia musi zaczynać dzień od słów wyjaśnienia: kim jest, co robił z nią w jednym łóżku i co się właściwie dzieje. Są małżeństwem od dwudziestu lat, Christine miała wypadek, straciła pamięć. Każdego ranka przeżywa to samo, nie pamięta co się dzieje...

Czy aby na pewno mężczyzna, który podaje się za jej męża nim jest? Czy mówi jej prawdę, czy dostosowuje ją do własnych potrzeb? Co musi się wydarzyć, żeby bohaterka zaczęła pamiętać i czy to jest w ogóle możliwe?

Jak na debiut, książka jest całkiem niezła. Przez większą część mamy do czynienia ze skrzętnie zapisywanym pamiętnikiem głównej bohaterki, który pozwala jej każdego dnia wprowadzać siebie samą w swoje życie i nieco pomaga w ogólnej dezorientacji. To z niego Christine wie, że spotyka się z lekarzem w tajemnicy przed mężem. Z niego wie, co utraciła i kiedy Ben nie mówi jej całej prawdy.

Dzięki temu, że książka w większości jest właśnie w formie takiego pamiętnika, dobrze i szybko się ją czyta. W dodatku pisanie z perspektywy kobiety przez mężczyznę... niewiele mam tu do zarzucenia. Jedynie pewne określenia używane przez bohaterkę od czasu do czasu mnie drażniły, ale generalnie jest dobrze.
Ogromnym plusem opowieści jest temat amnezji. Jak na pozór zdrowy człowiek w jednym momencie może utracić wszystko, co uważa za trwale zapamiętane...
Kolejnym plusem opowieści jest to, że właściwie subtelne sygnały zwiastujące zakończenie powieści można znaleźć już na początku. Przynajmniej ja dostrzegłam pewne rzeczy i poddałam wątpliwości sytuację aktualnie przedstawianą.
Kolejnym plusem jest oczywiście samo zakończenie. Nieco dramatyzmu, ogromne zaskoczenie i brak jasnego happy end'u. Nie wiemy, co dalej z bohaterką. Jak będzie jutro z jej pamięcią? Jak jej się ułoży z mężem? To pozostaje jedynie w domyśle i można mieć nadzieję na jakieś szczęśliwe rozwiązanie.
W tym momencie doceniam taką konstrukcję zakończenia.
Dla mnie kolejnym plusem jest okładka, co dla nikogo nie powinno już być zaskoczeniem, ale taka już jestem...

W ogólnej ocenie książka jest dobra. Dość dobrze się ją czytało i niewiele w niej momentów, które mogą nużyć.

Opinia opublikowana także na lubimy czytać klik
*zdjęcie okładki pochodzi ze strony lubimyczytac.pl 


4 komentarze:

  1. Zazwyczaj nie czytam tego typu książek, ale ta brzmi ciekawie :) Zapisuję tytuł. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moje klimaty, ale moja szwagierka takie lubi, więc jej podsunę ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń